
Dzisiaj zachciało mi się fasolki po br
etońsku. Zasadniczo choć nazwa brzmi po francusku z Francją i Bretanią nie ma nic wspólnego. Jak określił je ktoś gdzie indziej - jest to po prostu zagęszczona zupa fasolowa z boczkiem. To jeśli naprawdę chcielibyśmy spłycić ideę fasolki. Tak naprawdę bowiem jest to cudowne wspomnienie z dzieciństwa kiedy nic nie było. Ale nie tylko - wspomnienie radosnego puszczania bąków pod pierzyną do momentu, w którym nie da się już wytrzymać i ktoś musi otworzyć okno.
No tak. Niezbyt apetycznie się zapowiada...
Dla tych, których jeszcze nie udało mi się zrazić informacja - czas przygotowania rozciąga się na jakieś 20 (słownie dwadzieścia) godzin jako że fasolę trzeba wcześniej namoczyć.
Ale do rzeczy:
Składniki:
0,7 kg białej fasoli jaś (to taka duża)
parę dorodnych cebul
pół główki czosnku
Przecier pomidorowy w ilości wystarczającej, by było czerwone
pół główki czosnku
30 dkg* (300 gram) wędzonego boczku, średnio chudego
30 dkg kiełbas wszelkiej maści**
Odrobina oleju
BARDZO WAŻNE:
Świeży chlebek ze świeżym zimnym masełkiem
Przyprawy:
Imbir mielony
Sól
Pieprz
Ostra papryka
Curry
Gałka muszkatałowa
Majeranek
Zioła prowansalskie
Ziele angielskie
Liść laurowy
Bulion w kostkach
Opcjonalnie:
Papryka słodka
Parę pomidorów
Ze dwa ogórki z octu albo kiszone
Wszelkiej maści resztki z lodówki
Kartoflanka (mączka ziemniaczana, krochmalem też zwana) do zaciągania
Przygotowanie:
- Wieczorem przed planowaną wyżerką fasolę wrzucamy do gara, myjemy, zalewamy wodą (niech jej będzie ze dwie wysokości fasoli czy jak to tam napisać) i zostawiamy na jakieś 15 godzin następnie chwytamy za piwko i relaksujemy się. 3/4 czasu przygotowania mamy z głowy.
- Następnego ranka uzbrajamy się w uduchowiony nastrój na gotowanie i zabieramy się do rzeczy:Boczek kroimy w kostkę. Wielkość czy też grubość tej kostki zależy od osobistych preferencji jako iż de gustibus et coloribus non disputandum est. Osobiście nie gustuję w wielkich kawałach tłustego boczku więc kroję raczej drobno. Do boczku dodaję mnóstwo siekanej cebuli i czosnku. Oczywiście jak zawsze do smażenia dodaję łyżeczkę mielonego imbiru. Do tego curry, papryka, pieprz i sól.
- Pod fasolą zapalam ogień, kiedy się zagotuje łyżką cedzakową usuwam pianę i wszelkie paskudztwo pływające w garnku a następnie
- Wrzucamy zawartość patelni do gara i dlewamy przecier pomidorowy.
- Na patelnię, na której zostało nam przecież mnóstwo smakowitości wlewamy ze dwie szklanki wody i dodajemy dwie kostki buliony wołowego w kostce. I jak wcześniej, wlewamy do gara.
- Siekamy wszelkie dodatki, które przyszły nam do głowy i do gara.
- Przyprawiamy na ostro używając wymienionych wyżej przypraw.
- Zostawiamy pod przykryciem na wolnym ogniu póki fasola nie zrobi się miękka.
- Jeśli uważasz, że konsystencja jest za rzadka do pół szklanki wody dodaj łyżkę, dwie kartoflanki, dobrze wymieszaj, wlej do fasolki, zagotuj i skończ grzać.
- Podawaj ze świeżym ciepłym chlebkiem z masłem.
Smacznego ;)
Uwaga,
Ignorowanie przypraw i podejście "ach, bez tego się obejdzie" nie prowa
dz do niczego dobrego a jedynie do rozczarowań. Przyprawy warto mieć. Raz zainwestować a później tygodniami dodawać. Dość używania w kuchni tylko pieprzu i soli do cholery!
P.S.
Chciałem dodać własne fotki ale po obejrzeniu ich stwierdziłem, że się nie nadają. Zamiast tego kradzione z sieci.
* Dla czytelnikow z Litwy - w Polsce popularną jednostką wagi jest 1 dkg czytany jako "deko" (10 deko lub 10 deka, 30 deko lub deka itd.) 1 deko = 1 dekagram = zgodnie z nazewnictwem jednostek w systemie SI gdzie DEKO znaczy 10 - 10 gram a zatem:
100g. = 10 dkg (10 deko lub 10 deka zależnie z jakiej wsi jesteśmy ;) = 0,1 kg.
1 kg (kilo znaczy 1000) = 1000 g. = 100 dkg.
** Jeżeli mieszkamy na Litwie gdzie dobrych kiełbas nie ma a przynajmniej przez 2 lata nie trafiłem ani sztuki, kupujemy coś co kiełbasy przypomina czyli jakieś medziotoju czy coś ale NIE SALAMI ani inne salamopodobne.