
Przepisów na spaghetti alla bolognese jest tyle ile jego miłośników. Jak ktoś wspomniał już gdzie indziej - sos, mimo że włoski, doskonale wpisuje się w nasze upodobania smakowe. Doskonały o każdej porze roku, pyszny, gęsty, sycący aromatyczny sos... Dobry makaron... A do tego szklaneczka Chianti... Jeśli ktoś lubi. (Ja nigdy nie nabrałem upodobania do włoskiego wina a szczerze powiedziawszy po prostu go nie toleruję) Można zamiast tego wypić pokal dobrego pilsnera. Co właśnie w tej chwili robię. Ale może dość o tym, co można. Skupmy się na robocie. A więc...
Składniki na 4 porcje:
- Pół kilograma mielonej wołowiny (dla odmiany ;))
- Seler naciowy (1 gałązka)
- 1 średnia marchew
- 100-200 ml ulubionego wina (tylko na Boga! nie żadne słodkie sikacze!) Można użyć czerwonego lub białego, wytrawnego lub pół. W zasadzie można nawet nie dodać wcale.
- 2 cebule
- Pół główki czosnku
- Bulion - tak hmm z pół litra do podlewania. Koniecznie wołowy.
- Puszka obranych pomidorów
- Mały koncentrat pomidorowy (lub sos pomidorowy, na Boga! nikt z tego nie będzie strzelał. Ma być czerwone...)
- Starty ser o zdecydowanym smaku (parmezan, dziugas, rokiskiu, ementaler, gruyere)
- Odrobina posiekanej zielonej pietruszki (o ile jesteś w stanie to cholerstwo przełknąć)
Przyprawy:
- Sól
- Pieprz
- Tymianek
- Bazylia
- Oregano
- Rozmaryn
Mięso usmażyć z cebulą i czosnkiem na oliwie. Dodać startą marchewkę i seler. Można dodać korzeń pietruszki (w niektórych zapomnianych przez Boga krajach niedostępny...). Gdy mięso się usmaży dodać wszystko zgodnie z zasadą "wszystko do wiadra i wymieszać" i dusić ok 3 godzin.
Makaron ugotować jak w przepisie na Spaghetti alla carbonara. Broń Boże nie przelewać wodą jeśli podajemy natychmiast. W zasadzie w ogóle zapomnij o przelewaniu makaronu wodą. Po odcedzeniu nałóż na głębsze talerze, polej sosem, posyp serem i pietruszką. Podawaj.
Jeżeli planujesz podać później to po odcedzeniu makaronu polej paroma łyżkami oliwy i wymieszaj (żeby się nie sklejał). Przed podaniem na patelni rozgrzej parę łyżek sosu a następnie dorzuć pastę.
Smacznego ;)
1 komentarz:
Dzięki, zabawnie napisane i wreszcie dośc bogato dodatków :) Własnie jestem w jednym z tych "zapomnianych" krajów, ale na szczęście coraz więcej wyrasta polskich sklepów :) A czy lubczyk to nie lubczyk i tyle? Znany przeze mnie lubczyk pachnie zupełnie inaczej niż oregano... Zaraz biorę się za przyrządzanie. Dodaję jeszcze do tego papryki i kukurydzy z puszki. A co! Kto mi zabroni? :) Pozdrówki. Edzia
Prześlij komentarz