czwartek, 14 maja 2009

Chleb z oliwkami

Tak tak, to prawda - dzisiaj po raz pierwszy tak naprawdę zrobiłem fotki sam i nikomu ich nie kradłem. Sam się dziwię, że mi się faktycznie chciało... Ale do rzedczy.

Chleb... Mieszkając na Litwie można spróbować dziesiątków rodzajów ciemnego chleba takiego lub innego, z takimi a to takimi pierdołami. Problem w tym, że 99% chleba sprzedawanego w tym kraju jest "z worka"!!! Wyobraźcie sobie, że serio nie ma tu małych piekarni na rogu pachnących na cały kwartał, nie ma! Są markety, w których chleb sprzedaje się z worka. Z normalnego ordynarnego foliowego worka! Worka, który nie wpuszcza powietrza i owszem, zachowuje wilgotność a zatem względną świeżość chleba przez dłuższy czas, jednak zabija w chlebie smak i zapach i w ogóle z cudownego dzieła piekarskiego robi wilgotny sprężynujący glut. Bardzo spadła moja opinia o litewskiej sztuce kulinarnej gdy się o tym przekonałem. Cóż o jedzeniu może wiedzieć nacja tak krzywdząca swój chleb powszedni?!

Jak więc domyślny czytelnik już na pewno się zdążył domyślić - chleb i bułki dla rodziny od jakiegoś tam czasu piekę sam. Pozwala mi to mieć zawsze świeży, pysznościowy chleb taki jak sam lubię, z takimi pierdołami jakie sam lubię (lub rodzina wymęczy) i żadnemu cholernemu marketowi nic do tego. Pozwolę sobie więc dzisiaj zacząć cykl o pieczywie.

Na początek - chleb oliwkowy tudzież chleb z oliwkami. Albo nie - na początek może powiem czego sam używam do pieczenia chleba żeby się w połowie nie okazało, że czegoś tam brakuje i trzeba lecieć do nocnego...

A więc mam w domu różniste mąki. Z pszennych używam 405D w Polsce znanej jako tortowa ale również takiej z pełnego przemiału 1850. Poza tym żytnia 720-tka i otręby pszenne. Na Litwie nakupiłem jakichś wynalazków jeszcze ale cholera wie co to tam w ich języku oznacza. Wygląda na ciemne i grubo mielone. I jest z żyta. Moja piękna twierdzi, że to jest kasza manna ale kobiety się przecież kompletnie nie znają na jedzeniu więc odpuśćmy to sobie. (Jak manna może być żytnia?!) Posiadam też taki dzbanek z podziałką, która pokazuje ile to jest 500g mąki i której i tak często nie słucham, piekarnik, michę, kopyść i czas. Dobra... do rzeczy:

Składniki:
  • Oliwa z oliwek - im lepsza tym oczywiście lepiej.
  • Mąka - ze dwie i pół szklanki pszennej 405D (drobno mielonej) + ze dwie - trzy łyżki otrąb pszennych + garść takiej z pełnego przemiału (opcjonalnie, ciasto od niej robi się takie jakby cięższe)
  • 1 jajko
  • 5 dkg (50g) drożdży (tylko idiota zapyta w tym miejscu czy spożywczych. Otóż owszem, spożywczych.)
  • Łyżka soli
  • Trochę wody ciepłej
  • Łyżeczka - dwie cukru
  • Odrobina bazylii i oregano
  • ok. 75 g - 100g oliwek czarnych (pół puszki takiej zwykłej) posiekanych

Przygotowanie:
  • Do garnka albo miseczki siakiejś wlać szklankę ciepłej wody + cukier, dwie łyżki mąki i pokruszyć do tego drożdże. Przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na 15 minut do wyrośnięcia.
  • Do michy wrzucić mąkę, otręby, jajko, 2 łyżki oliwy, oliwki, bazylię i oregano, sól i wlać zaczyn (to z miseczki z drożdżami)
  • Cholernie dobrze wyrobić ciasto dolewając minimalnie wody, w razie konieczności. Zawodowcy zazwyczaj wspominają tu o wytrącaniu glutenu czy cuś... a ja powiem tylko, że ciasto ma być jednolite i dobrze jeśli czasem się z niego bąbel powietrza wydostanie.
  • Ciasto odstawić na 15 minut do wyrośnięcia w ciepłe miejsce przykrywając ściereczką i włączyć piekarnik na 180 stopni.
  • Blachę wyłożyć pergaminem, ułożyć na niej ciasto, przysypać mąką, zrobić 2 nacięcia i wpakować do pieca. Piec do zrumienienia - jakieś 25-30 minut.
  • WAŻNE: Nie jeść od razu po wyjęciu z piekarnika. Poczekać aż przestygnie bo inaczej...! Serio - poczekać co najmniej aż będzie letnie a nie gorące.
Chleb pięknie pachnie bazylią a oliwki dodają mu takiego extra sznytu, rewelka...